MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Siedem bramek, dwie czerwone kartki. Dramatyczny mecz przy Reymonta i porażka Wisły Kraków

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Wisła Kraków przegrała z Lechią Gdańsk 3:4 i jeszcze mocniej skomplikowała sobie sytuację w walce o baraże. „Biała Gwiazda” mecz kończyła w dziewiątkę po dwóch czerwonych kartkach dla Davida Junki i Josepha Colleya. Lechia po tej wygranej awansowała do ekstraklasy.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Początek meczu to była lekcja jak radzić sobie z wychodzeniem spod pressingu. Wisła starała się zakładać go wysoko, ale Lechia dość sprawnie potrafiła ominąć. Goście momentami też starali się tak grać i to z kolei krakowianie umiejętnie wychodzili z takiego agresywnego ataku rywali. Wiślacy też mieli optyczną przewagę na początku meczu i jako pierwsi stworzyli sobie naprawdę dobrą okazję na gola. W 8 min po sprawnie wyprowadzonej akcji Angel Rodado w polu karnym podał do Romana Goku. Ten jednak trafił w Eliasa Olssona i Wisła miała tylko rzut rożny.

Po kolejnych czterech minutach pierwszy raz zaatakowała Lechia. Jej akcję strzałem zakończył Maksym Chłań. Anton Cziczkan był jednak na miejscu i złapał piłkę.

Wisła swoją przewagę udokumentowała w 19 min. Krakowianie mieli rzut wolny blisko prawego narożnika pola karnego. Piłkę ustawił Angel Rodado i uderzył kapitalnie. Nad murem, od poprzeczki, wręcz idealnie. W ten sposób krakowianie objęli prowadzenie.

Po stracie gola Lechia ruszyła od razu po wyrównującego gola. Wisła dała się zepchnąć do zbyt głębokiej defensywy i nie trzeba było długo czekać, żeby za to zapłaciła. Już w 31 min Dominik Piła miał zbyt dużo miejsca w polu karnym, więc oddał mocny strzał. Z nim jeszcze poradził sobie Anton Cziczkan, wybił piłkę na rzut rożny. No, ale po nim choć najpierw wiślacy się wybronili, to piłka została jeszcze w okolicach ich pola karnego. Przejął ją Maksym Chłań, a że Roman Goku, który był najbliżej piłkarza Lechii, dał się zgubić, to Ukrainiec kropnął kapitalnie w okienko i mieliśmy remis 1:1.

Krakowianie próbowali znów ruszyć do ataku, odzyskać prowadzenie, ale Lechia wcale nie miała zamiaru zadowalać się tylko remisem i potrafiła po pierwsze bardzo sprawnie operować piłką, a po drugie konkretnie odpowiedzieć. Tak jak w 41 min, gdy po mocnym strzale Rifeta Kapicia Wisłę od straty drugiego gola uratowała poprzeczka.

Chwilę później to jednak „Biała Gwiazda” znów prowadziła. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Kacpra Dudy głową uderzył Bartosz Jaroch. Może nie mocno, ale precyzyjnie. W dodatku Joseph Colley sprytnie przepuścił jeszcze piłkę między nogami i ta przy słupku wpadła do siatki.

Na przerwę drużyny schodziły jednak przy remisie 2:2, bo Lechia zaatakowała jeszcze raz i w doliczonym czasie Joseph Colley sfaulował w polu karnym Camilo Menę. Pewnym egzekutorem jedenastki okazał się Tomasz Neugebauer. I trzeba przyznać, że z przebiegu całej pierwszej połowy był to wynik jak najbardziej sprawiedliwy.

Drugą połowę Wisła zaczęła bardzo nerwowo. Dała się przede wszystkim zepchnąć do defensywy. Krakowianie mieli problem w tych pierwszych minutach po przerwie, żeby rozegrać jakąś składną akcję, wymienić kilka podań. Lechia zakładała wysoki pressing, a tym razem wiślacy nie radzili sobie z nim już tak dobrze jak przed przerwą. Ten słaby początek drugiej połowy znalazł swój epilog w 58 min, gdy David Junca sfaulował w polu karnym Camilo Menę. Mieliśmy zatem drugi rzut karny, a w dodatku drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką dla Junki. Po chwili Wisła znalazła się w jeszcze gorszym położeniu, bo Tomasz Neugebauer znów bardzo pewnie strzelił z jedenastu metrów.

Wisła w kolejnych minutach wyglądała jak znokautowana. Lechia trzymała piłkę, sprawnie nią operowała, a gospodarze nie mogli nic zrobić. Wyglądało to tak, że za moment po prostu padnie czwarty gol dla Lechii… I padł. W 71 min obrońcom Wisły uciekł Camilo Mena. Następnie z prawej strony zagrał wzdłuż bramki, a całą akcję zamknął strzałem do pustej bramki Maksym Chłań.

W 82 min krakowianie grali już w dziewięciu, bo czerwoną kartką za faul na Camilo Menie, który wychodził na czystą pozycję ukarany został Joseph Colley. Faul był oczywisty, można natomiast było mieć wątpliwości w tej sytuacji czy na początku akcji Lechii faulowany nie był czasem Kacper Duda. No, ale sędzia puścił akcję.
Wisła nawet w dziewiątkę próbowała coś jeszcze zdziałać. I udało jej się doprowadzić do dramatycznej końcówki, bo po strzale z rzutu wolnego piłka trafiła w jednego z zawodników w rękę i sędzia podyktował rzut karny tym razem dla „Białej Gwiazdy”. Na gola zamienił go Angel Rodado. W doliczonym czasie gry krakowianie posyłali piłkę w pole karne Lechii, było trochę zamieszania, ale bramka wyrównująca już nie padła.

Wisła Kraków - Lechia Gdańsk 3:4 (2:2)
Bramki: 1:0 Rodado 19, 1:1 Chłań 32, 2:1 Jaroch 43, 2:2 Neugebauer 45+3 karny, 2:3 Neugebauer 58 karny, 2:4 Chłań 71, 3:4 Rodado 89 karny.
Wisła: Cziczkan - Jaroch (59 Szot), Uryga, Colley, Junca - Duda, Sapała (68 Gogół) - Baena (79 Sobczak), Goku (59 Satrustegui), Alfaro (59 Villar) - Rodado.
Lechia: Sarnawskyj - Piła, Chindris, Olsson, Kałahur - Żelizko - Mena, Neugebauer (73 D’Arrigo), Kapić, Chłań - Sezonienko.
Sędziował: Bartosz Frankowski (Toruń). Żółte kartki: Junca, Uryga. Czerwone kartki: Junca (56, druga żółta), Colley (82, bezpośrednia, faul). Widzów: 25 327.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ewa Swoboda ze swoją Barbie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Siedem bramek, dwie czerwone kartki. Dramatyczny mecz przy Reymonta i porażka Wisły Kraków - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto